Coraz więcej małżeństw kończy się rozwodem, a nie sposób nawet oszacować, ile nieformalnych związków ulega rozpadowi. Rozstanie nie jest jednak wydarzeniem nagłym i niespodziewanym. Zwykle poprzedza je dłuższy etap, w którym co najmniej jeden z partnerów czuje się niezadowolony ze związku, rozczarowany lub nieszczęśliwy. Ze strachu, by nie urazić lub nie stracić partnera albo nie wydać się małostkowym, nierzadko skrywamy lub przemilczamy własne niezadowolenie. Dopiero nagromadzenie zbyt wielu rozczarowań grozi niespodziewanym i nieadekwatnym wybuchem. Gdyby jednak partnerowi zwróci ć uwagę w odpowiednim czasie i w odpowiedni, rzeczowy sposób, być może zmieniłby choć częściowo swoje postępowanie lub wyeliminowałby niektóre sytuacje stanowiące przedmiot krytyki. Najlepiej wspólnie ustalić dni przeznaczone na krytykę i związaną z nią wymianę zdań – znacznie łatwiej osiągnąć wtedy konstruktywną zgodę niż po spontanicznych wyrzutach czynionych pod wpływem nagłego przypływu złości.