Naukowe poszukiwania przyczyn depresji nie przyniosły jeszcze żadnego efektu. Mimo że tezy wydają się być całkowicie jasne i każdorazowo potwierdzane szeregiem wyników badań, ciągle nie są przekonywające. Toteż badania trwają nadal. Niektórzy psychiatrzy są zdania, że cięższe depresje mają związek z nieprawidłową regulacją określonych związków hormonopodobnych, pełniących rolę łącznika układu nerwowego i hormonalnego (tzw. neuroprzekaźników). Zaburzenie to może być wrodzone, a także nabyte w ciągu życia w wyniku najróżniejszych chorób, np. infekcji wirusowych. Głównym argumentem przemawiającym za biologiczną koncepcją choroby były i są nadal niepodważalne efekty terapeutyczne, osiągane leczeniem farmakologicznym zaburzeń przemiany materii w mózgu. Opracowano wiele skomplikowanych metod testowych, które pozwalają wyciągać wnioski na temat aktywności i przydatności różnych związków łącznikowych w mózgu. Stwierdzono np., że u pacjentów depresyjnych, w porównaniu z ludźmi zdrowymi, ponadprzeciętnie często brakuje neuroprzekaźników, zwłaszcza serotoniny. Co ciekawe, ludzie, u których brak tego związku, nie cierpią w ogóle na depresję. Także nie u każdego chorego stwierdzano podejrzanie niski poziom serotoniny, co oznacza, że nawet jeśli koncepcja o niedoborze neurohormonów w mózgu może zawierać wiele prawdy, to jednak nie wyjaśnia przyczyn wszystkich depresji.