Inaczej Arystoteles: utożsamiał wprawdzie naukę z filozofią i kontemplacją, ale było to określenie jej ostatecznej instancji, podczas gdy najwłaściwszym terminem, który oddaje sens jego poznawczej postawy, jest chyba „autorytet samodestrukcyjny”, skoro nie tylko wnioski, jakie wysnuwał, ale także i cały tok rozumowania dostępne były weryfikacji, jaką podjąć mógł każdy znający się na rzeczy. Niekiedy trwała ona bardzo długo, jak choćby w przypadku fizyki powiązanej przez Ptolemeusza z geocentryczną astro­nomią trzeba było czekać aż na Kopernika. Niekiedy jednak weryfikacji podstawowych Arystotełesowskich założeń dokonywano — z wielkim pożyt­kiem dla nauki — bardzo szybko: oto już w kilkanaście lat po śmierci Mi­strza, jego następca Teofrast podejmuje stanowczą krytykę Arystotelesowskiej teleologii, pisząc: „Musimy starać się zakreślić pewne granice wyznaczaniu celów ostatecznych. Jest to podstawowy wymóg wszelkiego naukowego zgłę­biania wszechświata […]”.