Wraz z rozwojem nauk skrystalizował się nie tak dawno łatwy optymizm, odziedziczony po minionych generacjach, kiedy to uważano, że nauka zdolna jest rozstrzygnąć wszelkie trudności. Okazało się jednak, że łatwiej zdobyć Księżyc, niż zlikwidować kpnflikt międzynarodowy lub nawet międzyplemien- ny. Penetracja makrokosmosu nie szła w parze ze znajomością mikrokosmo- su, tj. człowieka, istoty przecież nie tylko rozumującej, ale i czującej. Ubożyło to i nadal uboży rozwój człowieka, a marzenie Diderota, aby stworzyć szkoły, w których uczono by odczuwać, znajduje się dopiero w zalążkowej formie lansowanego od niedawna wychowania estetycznego. Tymczasem zaś coraz częściej krzyżują się drogi nauki i sztuki i coraz liczniejsi myśliciele postulują rychłą konieczność zastąpienia „neoscjentystycznej” (głównie technicznej) wizji świata „artystyczną”.