Za niektórymi rodzajami ataków lękowych lub ataków paniki mogą kryć się zaburzenia organiczne lub choroby, np. zaburzenia rytmu serca, nadciśnienie czy zaburzenia czynności tarczycy. Na kolejnym koncercie – na którym jako dziennikarz piszący o muzyce musiałem być obecny na wydarzyło się to samo. I chociaż lekarz stwierdził, że mam zdrowe serce, to jednak każdy koncert był odtąd dla mnie katorgą. Starałem się siadać jak najbliżej wyjścia, by móc jak najszybciej opuścić salę. Zamiast słuchać muzyki, wsłuchiwałem się w bicie własnego serca, czekając na kolejny „atak”. Czasami rzeczywiście się pojawiał, a czasami nie. Pewnie szanse na przezwyciężenie napadów miałbym, gdybym zrezygnował z kawy i papierosów. Objawy z czasem utwierdziły mnie w przekonaniu, że jestem chory na serce. Dopiero po wielu miesiącach pomógł mi pewien lekarz, który postawił rozpoznanie zaburzeń lękowych. Uświadomił mi ich obiektywną nieszkodliwość i zalecił, abym sprowokował atak, tym razem pamiętając, że nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Nie było to łatwe zadanie, ale jakoś się udało. Następne ataki stopniowo słabły, aż w końcu w ogóle przestały mnie nękać”.